Jom Kippur to jedno z najważniejszych świąt żydowskich o charakterze pokutnym. Przez cały dzień w synagodze odbywają się nabożeństwa, podczas których wyznaje się swoje grzechy, wysławia boże miłosierdzie oraz wspomina zmarłych. 21 września 1942 roku święto Jom Kippur odbyło się w Sokołowie Podlaskim po raz ostatni. Następnego dnia rano getto zostało otoczone przez Niemców oraz pomagających im Ukraińców. 22 września rozpoczęła się eksterminacja ludności żydowskiej Sokołowa. W ciągu kilku następnych dni do obozu śmierci w Treblince wywieziono ok. 6 tysięcy osób. Prawdopodobnie wszyscy zginęli kilkanaście minut po przyjeździe. Tego dnia spotkaliśmy się, by wyrazić naszą pamięć o tamtych tragicznych wydarzeniach.
Podczas uroczystości harcerze z 9 SDH Orlęta im. Szarych Szeregów przeczytali trzy relacje opowiadające o tragicznych wydarzeniach z 1942 roku, jakie rozegrały się na Małym Rynku. Karol Zalewski, Kamil Bieliński i Adrian Trębicki przedstawili wspomnienia Josefa Kopyto, Aarona Elstera oraz Simchy Poliakiewicza. Ci ludzie przeżyli Holocaust, a po wojnie spisali to, co udało im się zapamiętać z okresu okupacji. 69 lat po tych wydarzeniach staliśmy na Małym Rynku biorąc udział w tym historycznym spotkaniu, będącym jednocześnie niezwykłą lekcją historii. Udział w uroczystości Ambasadora Izraela i Naczelnego Rabina Polski miał ogromne znaczenie nie tylko dla mieszkańców Sokołowa, ale przede wszystkim dla potomków sokołowskich Żydów, którzy przyjechali do naszego miasta specjalnie z tej okazji. - To, co tutaj ci ludzie przeszli nie jest do wyobrażenia - mówił Ambasador Izraela Zvi Rav-Ner. - Trudno wyobrazić sobie, że coś takiego było w ogóle możliwe, aby w ten sposób ludzie traktowali innych ludzi. Niestety, wszystko to się odbyło. Co możemy zrobić z tą pamięcią? W Sokołowie zginęło 6 tysięcy Żydów, w całej Polsce - 3 miliony, w Europie - 6 milionów. Oczywiście w czasie wojny zginęło też wiele milionów Polaków. Byli tu też dobrzy ludzie. Nazywają się Sprawiedliwi wśród Narodów Świata. Osobiście jeżdżę z miejsca do miejsca, gdzie mogę wręczyć dyplomy tym ludziom. Ci ludzie byli prawdziwymi bohaterami. Kiedy groziła kara śmierci jednak oni ratowali, chowali, pomagali. Również tutaj w Sokołowie Podlaskim. Dziś nie ma nic innego, co moglibyśmy zrobić dla tych ludzi, jak tylko pamiętać. Widzę tu wielu młodych ludzi. Jeżeli właśnie młode pokolenia będą o tym pamiętać, to być może taka tragedia już więcej się nie wydarzy.
Ambasador wspomniał również, że prawie w każdym mieście w Izraelu jest ulica o nazwie Sokołów. To kolejna rzecz, która łączy nasze miasto z tym państwem.
Wśród uczestników uroczystości na Małym Rynku nie mogło zabraknąć potomków sokołowskich Żydów. Fred Feldman przyjechał do nas ze Stanów Zjednoczonych wraz z żoną Rhodą. - Przyjechaliśmy do Sokołowa, aby upamiętnić tych z naszej rodziny, którzy zginęli tu w czasie II wojny światowej - mówił Fred Feldman podczas spotkania. - Mój ojciec, jego ojciec oraz ich przodkowie urodzili się w Sokołowie. Moja matka urodziła się w Warszawie, ale dorastała w Sokołowie, tak jak inni członkowie jej rodziny. Kiedy Niemcy napadli na Polskę w 1939 roku została zaatakowana. Mój ojciec zabrał ją i kilkoro krewnych i uciekli przez Bug na stronę rosyjską. Matka mojego ojca odmówiła ucieczki. Moi rodzice znaleźli się w głębi obcego sobie kraju. Ja urodziłem się w Azerbejdżanie w 1942 roku. Po wojnie nasza rodzina przyjechała do Kamiennej Góry. Ojciec wrócił do Sokołowa w poszukiwaniu swojej rodziny. Nikt z nich nie przeżył. Wszyscy zginęli w Treblince. Znaleźliśmy się w obozie dla osób wysiedlonych w Austrii, skąd w 1949 roku wyjechaliśmy do Ameryki. Mój brat Irving jest księgowym, siostra Charlotte zajmuje się prawami kobiet w Afryce, brat Borys jest prawnikiem. Przybyliśmy tutaj, aby oddać hołd tym, którzy nigdy nie doczekali się swoich dzieci i wnuków. Jesteśmy zaszczyceni, że wy również tutaj przyszliście.
Fred Feldman przekazał kopie rodzinnych fotografii, które przywiózł do Sokołowa Wacławowi Kruszewskiemu, aby znalazły one swoje miejsce w muzeum w Treblince.
- Kiedy pisałam swoje wystąpienie, myślałam o Rachel, siostrze mojego ojca. Rachel miała niebieskie oczy, czarne włosy i była w waszym wieku - zwróciła się do najmłodszych uczestników uroczystości Shoshi Shatit z Izraela. - Ludzie w czasie Holocaustu umierali w ciszy. Proszę was dzisiaj - nie bądźcie cicho. Mówcie całemu światu o tym, czego dziś się dowiedzieliście. Proszę was o to, abyście byli dobrzy dla siebie nawzajem. Nie ma znaczenia kolor oczu lub religia jaką wyznajecie. Po prostu bądźcie dobrzy.
Zarówno Fred Feldman jak i Shoshi Shatit zdecydowali, że prześlą kopie swoich rodzinnych zdjęć do jednej z sokołowskich szkół, której uczniowie wzięli udział w uroczystości.
Z Małego Rynku uczestnicy uroczystości przeszli na stary cmentarz żydowski, gdzie rabin Michael Schudrich odmówił po hebrajsku modlitwę za zmarłych.
Jako organizator uroczystości, która odbyła się 22 września chcę podziękować wszystkim, którzy zechcieli wziąć w niej udział: Ambasadorowi Izraela Zvi Rav-Nerowi, Naczelnemu Rabinowi Polski Michaelowi Schudrichowi, burmistrzowi Bogusławowi Karakuli, zastępcy burmistrza Jerzemu Maksjanowi, sekretarz miasta Marii Truszkowskiej, przewodniczącemu Rady Miasta Waldemarowi Hardejowi, komendantce Sokołowskiego Domu Harcerza Bożennie Hardej, nauczycielom, dyrektorom i wychowawcom, młodzieży, harcerzom oraz mieszkańcom Sokołowa. Dziękuję również za ogromną pomoc w organizacji tego spotkania 9 SDH Orlęta im. Szarych Szeregów oraz policjantom na czele z komendantem Karolem Szwalbe.
Katarzyna Markusz
No comments:
Post a Comment