9/1/11

Kazimierz Miłobędzki


Testimony written by Kazimierz Miłobędzki, one of Righteous Among the Nations, who helped Perla Morgenstern (Newman), granddaughter of Rabbi Yitzchak Zelig Morgenstern (in Polish)

Kazimierz Miłobędzki

 
„Kto ratuje jedno życie jakby świat cały ratował”

Sokołów Podlaski, 1986

Wspomnienia z Getta w Sokołowie Podlaskim

Nazywam się Kazimierz Miłobędzki ur. 10 października 1919r. w Sokołowie Podlaskim. Moimi rodzicami są Stanisław i Helena. Sokołów Podlaski do 1939r. liczył około 12 (dwanaście) tysięcy obywateli, w tym około 4000 obywateli narodowości żydowskiej. Mieszkańcy narodowości polskiej trudnili się kuśnierstwem, które było podstawowym zatrudnieniem oraz szewstwo. Obywatele narodowości żydowskiej trudnili się kamasznictwem, krawiectwem i innymi zawodami. Żydami byli: jeden dentysta, jeden lekarz, dwóch felczerów, jeden fryzjer i jeden fotograf. Poza kilkoma sklepami polskimi cały handel znajdował się w rękach obywateli pochodzenia żydowskiego.
Sokołów był spokojnym miasteczkiem. Wszyscy obywatele w Sokołowie żyli lepiej czy gorzej w zależności od środków utrzymania.


Po tym wstępie dla orientacji o warunkach przedwojennych pokrótce podaję swoją historię. W 1938r. zacząłem pracować w Sądzie Grodzkim w Warszawie przy ul. Leszno. Z chwilą wybuchu wojny, zgodnie z zaleceniami władz, wywędrowałem na wschód z grupą harcerzy. Grupa ta miała dotrzeć do Włodawy i tam pełnić służbę pomocniczą. Do Włodawy nie dotarliśmy, a tylko do Chełma Lubelskiego, gdzie kwaterowaliśmy kilka dni pełniąc różne pomocnicze służby.

Z rozkazu naszych władz harcerskich, gdy wojsko wycofało się z Chełma, wróciliśmy jedni do Warszawy, a ja do Sokołowa. Po ogłoszeniu przez Niemców, że każdy ma zgłosić się do swojego miejsca pracy, zgłosiłem się do Sądu Grodzkiego w Warszawie, lecz jako najmłodszy pracownik nie zostałem zatrudniony, a otrzymałem tylko dokument, że pracuję w Sądzie jako protokolant. Zamieszkiwałem u ciotki, lecz nie pobierając wynagrodzenia było nam bardzo ciężko. W kwietniu postanowiłem wrócić do Sokołowa i tu od dnia 1 lipca 1941r. zostałem zatrudniony w Komisarycznym Zarządzie Zabezpieczonych Nieruchomości jako administrator rejonu. Z tego też tytułu otrzymałem przepustkę do Getta oraz przepustkę nocną, tak, że miałem swobodę poruszania się po mieście. Swoje biuro miałem w budynku przy ulicy Długiej, do którego było wejście od Getta o od dzielnicy polskiej. Do moich obowiązków należało zbieranie komornego od wszystkich zamieszkałych w Getcie jak i poza Gettem w domach będących własnością Żydowską. W biurze moim pracował jako goniec Perec Bocian, a ponadto panienka – Żydówka 15 – 16 letnia Gołda Hochberg. Ponad to miałem przepustkę z urzędu pracy (Arbeitsamtu), na podstawie której mogłem prowadzić grupę pięcioosobową po całym mieście, a nawet na terenie powiatu, z czego korzystałem jeżdżąc z Perecem Bocianem do tych wiosek, w których zamieszkiwali Żydzi. Należy nadmienić, że na terenie powiatu Sokołów Podlaski była wioska Ostrówek zamieszkała całkowicie przez Żydów, którzy prowadzili tam gospodarstwa rolne.

Po omówieniu wstępnych wiadomości wyjaśniam, że Getto zostało utworzone na przełomie 1940/41 r. Podobne Getta powstały w Sterdyni i Kosowie oraz grupa robocza początkowo we wsi Czerkwisko, a następnie po wykonaniu tam przewidzianych prac przeniesiona do Szczeglacina, gdzie również pracowała przy regulacji rzeki Kołodziejki i kopiąc rowy melioracyjne. Należy nadmienić, że rzeka Kołodziejka dotychczas nie została uregulowana.

Jak już wspomniałem w mojej administracji pracowało dwoje Żydów. Znałem ich od dzieciństwa, ponieważ ojciec Gołdy Hochberg prowadził warsztat reperacji rowerów, a ojciec Pereca Bociana zajmował się handlem.

W czasie pracy zgłosił się do mnie lekarz medycyny dr Holcer z pytaniem, czy mógłbym załatwić wyjazd jego kuzynki, która przyjechała z Łodzi, do Niemiec na roboty. Mając dobre układy w Urzędzie Pracy sprawę wyjazdu do Niemiec danej osoby załatwiłem. Miała ona polską Kenkartę na nazwisko „Korczak” imienia nie pamiętam. Osoby tej w ogóle nie znałem, gdyż nie była ona mieszkanką Sokołowa. Odwiozłem tę osobę do Warszawy, przenocowaliśmy u mojej ciotki i następnego dnia rano odprowadziłem ją do obozu przejściowego na ul. Skaryszewską, gdzie był punkt zborny. Prawdopodobnie przeżyła, gdyby zdradziła się, to Niemcy potrafiliby zmusić ją do podania, kto jej załatwił wyjazd, ponieważ sama nie mogła pójść do Arbeitsamtu, gdyż miała wyraźne rysy semickie.

W różnych publikacjach dniem likwidacji Getta w Sokołowie jest 30 września 1942r., według moich obliczeń dniem tym był dzień 22 września 1942r. Dla wyjaśnienia podaję, że dużo rodzin Żydowskich pracowała w okolicznych majątkach ziemskich na podstawie przydziału przez Urząd Pracy (Arbeitsamt). Bardzo dużo tych osób przyjechało na doroczne święto tzw. „Sądny Dzień) do Sokołowa, a następnego dnia rozpoczęła się likwidacja Getta. Początkowo spędzono do magazynu przy ul. Pięknej ludzi zebranych w pierwszym rzucie, których następnie wyprowadzono i ustawiono nad wykopanym grobem i rozstrzelano. Pozostałych ustawiono w kolumny i prowadzono do dworca kolejowego, gdzie były podstawione wagony i transport odszedł do Treblinki. Po kilku dniach, gdy już minął pierwszy najgroźniejszy okres, przyszła do mnie moja pracowniczka Gołda Hochberg oraz policjant żydowski Rubin Figowy i chcieli pojechać do Szczeglacina, żeby zobaczyć co dziej się z grupą, w której były ich rodziny. Ojciec mój zaprzągł konia do bryczki i pojechali. Parę kilometrów od Szczeglacina dojechali do miejscowości Skrzeszew, wiosce ciągnącej się 2-3 km. Z oddali kolumnę samochodów niemieckich, więc natychmiast ojciec skręcił w najbliższe podwórze i tam udawał, że rozprzęga konia, a pasażerowie schowali się. W przejeżdżającej kolumnie zobaczyli narzędzia jak szpadle, łopaty, kilofy i z tego wysnuli wniosek, że kolumna robocza w Szczeglacinie została zlikwidowana. Według zebranych wiadomości grupę tę wymordowano przy pomocy tych narzędzi. Była to grupa morderców z załogi z Treblinki.

W wyniku takiego stanu rzeczy Rubin Figowy miał gdzieś zapewnione schronienie, zresztą była jeszcze grupa w Sokołowie, która porządkowała Getto.

No comments:

Post a Comment